Odkąd tylko Polska odzyskała pełną niepodległość, rozpoczęły się starania o utworzenie w pełni rodzimego przemysłu obronnego, który byłby zdolny częściowo, lub wręcz całkowicie, zaspokoić potrzeby zbrojeniowe Polski. Produkcja czołgów, karabinków, haubic, amunicji, okrętów, samolotów, śmigłowców – to wszystko brzmi bardzo… mocarstwowo. I prawda jest taka, że nie ma wielu państw na świecie, które są zdolne produkować samodzielnie całe potrzebne im uzbrojenie. A Polska mocarstwem nie jest już od bardzo dawna, dlatego też te ambitne plany często wyglądały dobrze wyłącznie na papierze.
PZL-230 Skorpion był projektem polskiego samolotu szturmowego, powstawał w Państwowych Zakładach Lotniczych w Warszawie na początku lat 90. W założeniach miał być to lekki samolot wsparcia bojowego, wykonujący podobne zadania jak amerykański A-10 Thunderbolt. Po przedstawieniu go do oceny, wojsko zażądało przeprojektowania tak, by był szybszy – co wymusiło zmianę silników i zwiększenie wagi, a tym samym utratę części zalet wcześniejszej, lekkiej konstrukcji. Pozytywnie przyjęty przez armię, projekt został porzucony z braku finansowania.
Korwety typu Gawron były planowaną serią siedmiu korwet dla Marynarki Wojennej RP. Szacowany koszt jednostki miał początkowo wynieść niecałe półtora miliarda złotych. Projektowanie okrętu rozpoczęło się jeszcze w 1997 roku, zaś budowa – w 2001; ze względu na braki finansowania budowa wciąż się opóźniała, a ostatecznie zdecydowano o zmianie koncepcji z korwety, na lżej uzbrojony (i tańszy o prawie pół miliarda) okręt patrolowy. Chociaż oficjalnie miał być gotowy w 2016 roku, eksperci szacują, że być może uda się go ukończyć w 2017 lub 2018 roku.
Armatohaubica Krab to, zaskakująco, dobry sprzęt. Problem polega jednak na tym, że do niedawna – poza serią próbną – go nie produkowaliśmy. A gdy chcieliśmy zacząć okazało się, że polski przemysł nie jest w stanie dostarczyć podwozia, które spełniałoby wymogi wojska i nie ulegało uszkodzeniom. Ostatecznie, po dłuższych deliberacjach, zdecydowano się sprowadzić podwozie z Korei Południowej, dzięki czemu projekt wyposażenia wojska w dywizjony może w końcu ruszy.
Podobne historie miały miejsce przy niemal każdym projekcie. Opóźnienia, braki finansowania, wojenki na szczycie – to wszystko sprawia, że ciężko jest być optymistycznym co do perspektyw polskiego przemysłu obronnego.