Przemysł
najlepsze oferty

Dramat najuboższych – przemysł odzieżowy w Bangladeszu

Rzadko kiedy, mimo rosnącej świadomości społecznej, zerkamy na nasze metki. Jeśli już to robimy, to najczęściej dlatego, żeby przekonać się, z czego zostało uszyte nasze ubranie i czy będziemy się w nim w związku z tym dobrze czuli. Mało kto z nas myśli o tym, gdzie i w jaki sposób dana część garderoby została wyprodukowana.

Coraz częściej słyszymy o tym, że warto wspierać krajowe marki i odejść od kupowania odzieży produkowanej poprzez wyzysk pracowników, pracujących w ciężkich warunkach za śmieszne pieniądze, które nie pozwalają im zaspokoić nawet podstawowych potrzeb. Prawda jest jednak gorzka – niewielu z nas stać na (drogie jak na standardy, do których przywykliśmy) elementy garderoby, produkowane przez lokalne szwalnie, w których pracownik jest bezpieczny i zarabia godziwie.

Ceny odzieży dostępnej w sieciówkach i tak są zdecydowanie zawyżone – obnażają to między innymi wyprzedaże, które z roku na rok są coraz większe. W roku 2011 firmy odzieżowe płaciły za gotową odzież około 5 dolarów za zwykłą bluzkę. W roku 2012 opłata ta spadła o około 10 – 20%, obecnie są one niższe o nawet 40 – 60%, w zależności od koncernu. Skutkuje to tym, że pracujący w szwalniach zarabiają około 80 dolarów miesięcznie, a z uwagi na przeludnienie panujące w Bangladeszu – nie zrezygnują z najgorszej nawet pracy na rzecz bezrobocia.

Po wielu międzynarodowych protestach, pomimo zapewnień wielu koncernów, warunki pracy szwaczy z Azji nie polepszyły się. Pracownicy dalej pracują zbyt wiele godzin w nie zawsze bezpiecznych warunkach i przy odpowiednich zabezpieczeniach, a ich płace nie są godne i nie pozwalają na życie przy nawet minimalnych wymaganiach. Z tego powodu powinniśmy zwracać szczególną uwagę na to, gdzie wykonane zostały nasze ubrania i zamiast dziesięciu tanich koszulek z Azji kupić jedną, produkowaną lokalnie – aby zmusić koncerny do zmiany polityki i lepszego traktowania pracowników.